Jeśli ktoś z twoich znajomych mieszka w Danii, z pewnością słyszałeś o tym, jak trudno jest wynająć dobre mieszkanie. Nie wspominając o wysokich depozytach i problemem z ich zwrotem. Bardzo chciałabym zaprzeczyć, niestety, nie mogę. Znaleźć mieszkanie to jak szukać igły w stogu siana!
Dostaliśmy wypowiedzenie z naszego obecnego lokum. Na początku nie martwiłam się. Znajdziemy coś przecież. Coś lepszego, z większą kuchnią i prysznicem w łazience oraz z przestronnymi pokojami. Będzie cudownie! W końcu przeprowadzałam się już tu cztery razy. Z tą jedną różnicą, że wcześniej szukałam pokoju, teraz całego mieszkania. Jak sobie radziłam do tej pory?
- Na początku mieszkałam w polskim hotelu w dzielnicy Nørrebro. Pies nie stanowił problemu, istniała możliwość zameldowania (co jest niezwykle ważne przy załatwianiu wszelkich urzędowych spraw). Łazienka w pokoju i elektryczna kuchenka na dwa palniki były luksusem.
- Stamtąd przeniosłam się do Rødovre. Znalazłam pokój do wynajęcia u Polaka na portalu polonia.dk. Po paru miesiącach musiałam lokum opuścić, bowiem znajomy właściciela przyjeżdżał na moje miejsce. Przypominam, że posiadanie psa nie czyni poszukiwań łatwiejszymi…
- Tym razem znalazłam pokój z prywatną łazienką na Brønshøj na jednej z fejsbukowych grup. Niestety, miejsce okazało się nie być dobre (depozytu nie odzyskałam), toteż niezwykle ucieszyła mnie wiadomość od koleżanki, którą poznałam w Rødovre (wynajmowała drugi pokój u Polaka), że zwalnia się pokój w jej obecnym mieszkaniu.
- Apartament znajdował się na Nørrebro. Mieszkałam tam dopóki znajomi nie zapytali, czy nie byłabym zainteresowana ich mieszkaniem w Rødovre, które opuszczali.
- Zgrało się to z pryjazdem Jerzego do Danii, więc owszem, byłam. I tu mieszkamy do tej pory. Ale nadszedł czas na zmianę.
Z moich doświadczeń wynika, że najlepiej znaleźć lokum poprzez sieć znajomych albo strony internetowe. Z tym, że na polonia.dk oraz na grupach fejsbukowych są głównie ogłoszenia pokoi, a moi znajomi nie mają dla mnie obecnie żadnych ofert. Pozostało śledzić dba.dk, gdzie ogłoszeń jest wiele, ale część jest fałszywa, część nie odpowiada na zapytania. Jest jeszcze opcja płatna. Za 400 koron (około 225 zł) zarejestrowaliśmy się na okres dwóch miesięcy na stronie boligportal.dk. Byliśmy zaskoczeni wcale nie tak wielką liczbą nowych ogłoszeń oraz brakiem odpowiedzi. Zazwyczaj dostawaliśmy jedynie automatyczną wiadomość, że mieszkanie zostało już wynajęte. Raz pojechaliśmy obejrzeć dom położony 30 km od Kopenhagi, ale właściciele wybrali innych lokatorów. Poszukiwania spełzły na niczym.
Jest jeszcze jedna opcja. Istnieją agencje mieszkaniowe, gdzie za opłatą można zapisać się na mieszkanie. Jednak, zależnie od lokalizacji, można czekać latami.
Tak wygląda sytuacja na duńskim rynku mieszkaniowym. Nieciekawie. Staram się podsycać wiarę, że nie spędzimy świąt pod gołym niebem, jednak niepokój zaczaił się gdzieś za rogiem. Robię co w mojej mocy, by go przegonić i powtarzam sobie, że nasze wymarzone mieszkanie czeka na nas od pierwszego grudnia.
Leave a Reply