Już od dłuższego czasu mieszkam dosyć daleko od miejsca pracy i zamieniłam rower na autobus, ale muszę przyznać, że tęsknię! Dania to wspaniałe miejsce dla dwóch kółek, ścieżki rowerowe nierzadko są szersze niż chodniki. Rower daje wspaniałe poczucie wolności i niezależności. Nie musisz moknąć na przystanku, czekać na spóźniony autobus ani sprawdzać, o której masz ostatni (tudzież pierwszy) transport. Twój rower jest gotowy do użycia, tylko wsiąść i jechać! A do tego jest szybszym środkiem lokomocji niż komunikacja miejska. Sprawdziłam na dystansie 9 km 🙂 Tak więc oszczędzasz czas, pieniądze na bilety (oczywiście rower wymaga czasem jakiejś naprawy, najczęściej wymiany dziurawej dętki, ale i tak się opłaci), zyskujesz zdrowie i kondycję. Czy są jakieś wady? Czasem można się nieźle umęczyć ze względu na warunki pogodowe, a wiadomo, że bez względu na to, w którą stronę jedziesz, i tak będzie pod wiatr. Wiadomo też, że będzie wiało, nawet jeśli na porannym spacerze z psem wydawało Ci się, że pogoda bezwietrzna.
Polecam rower na codzienne dojazdy i okazjonalne zwiedzanie. Świat z perspektywy roweru wygląda inaczej niż zza okna autobusu czy z punktu widzenia pieszego. Pokonasz większy dystans niż chodząc, masz możliwość zatrzymania się gdzie tylko zechcesz, a nie na konkretnych przystankach i tym samym więcej zobaczysz. Poza tym masz szansę wtopić się w tłum rowerzystów i poczuć atmosferę miasta niejako od środka.
A co można na rowerze? Praktycznie wszystko! Poza standardowym dojazdem do pracy i zwiedzaniem, można przewozić psa w koszyku albo dzieci w skrzyniach rowerów Christiania bikes. Można też na zwykłym rowerze zabrać niewielki stolik, krzesło czy komodę, co sama praktykowałam. Można wrócić z imprezy w środku nocy, bo jakoś na dwóch kółkach łatwiej niż na nogach 😛 Pamiętać trzeba tylko o włączeniu światełek, bowiem na rowerze można też dostać mandat, np. za ich brak, prawdopodobnie również za picie piwa podczas jazdy, ale na pewno za przejazd na czerwonym świetle, co nagminnie czyni większość cyklistów. Dlatego „na czerwonym” proponuję zatrzymać się i napawać kopenhaskim krajobrazem widzianym z wysokości siodełka roweru.
Leave a Reply