Pierwsze pytanie jakie usłyszałam dzwoniąc do przychodni w celu umówienia pierwszej wizyty to czy chce pani zachować ciążę. Dopiero po odpowiedzi twierdzącej następują gratulacje i ustalenie terminu. Jeśli ciąża przebiega prawidłowo lekarza ginekologa nie zobaczysz ani razu. Masz prawo do kilku wizyt u położnej i paru u lekarza rodzinnego (który specjalizuje się w wielu dziedzinach, na przykład Twój lekarz rodzinny i pediatra to jedna i ta sama osoba). Na pierwszej wizycie wcale Cię nie zbadają, zapytają tylko o objawy i uwierzą na słowo, że jesteś w ciąży.
Chcesz jeździć na rowerze? Śmiało! Jeśli po 15 km zmęczysz się – odpocznij. W pracy długo stoisz i boli Cię kręgosłup? Porozmawiaj z pracodawcą o rozwiązaniu tego problemu. Jakieś limity dźwigania? Hmm… 20 kg lepiej sobie odpuścić. Jednym słowem – ciąża to normalny stan, nie choroba. Oczywiście, trzeba dbać o siebie, nie pić alkoholu, nie palić, zdrowo się odżywiać i nie przemęczać. I może do tego nie pić 5 kaw dziennie, ale jedna nie zaszkodzi, co potwierdza tylko zdjęcie pani z brzuszkiem parzącej kawę na stronie internetowej o zdrowiu w ciąży.
Kawy nie pijam regularnie, więc z tym problemu nie miałam. Dbam o to co jem, w czasie ciąży przyjmowałam witaminy, więc byłam super zdrowa. (A nie, przepraszam. Dwa razy dopadła mnie gorączka, więc objadłam się czosnku i popijałam cytrynę z imbirem i miodem). Na rowerze jeździłabym, gdybym miała do pracy bliżej. Wolałam nie dźwigać ciężarów powyżej 5 kg, a pracowałam do końca 7 miesiąca (okres był to zimowy i nie było dużo pracy. Potem zaczął się ruch w interesie hotelowo-restauracyjnym, mi było coraz ciężej, a koledzy nie rzucali się z pomocą, toteż poszłam na zwolnienie).
W grudniu, to jest w czwartym miesiącu ciąży przyjechałam samochodem do Polski. Wracałam samolotem. Koleżanki sugerowały, że może powinnam przebadać się gruntownie przy okazji tej wizyty, bo w tej Danii coś podejrzanie mało badań miałam. I tak człowiek słucha i zaczyna myśleć, może mają rację, więc siada przed komputerem i czyta. I po dwudziestym artykule wyłącza prąd, bo po co siać niepokój tam gdzie panował spokój? Postanowiłam zaufać duńskiej służbie zdrowia. W końcu tu też kobiety zachodzą w ciążę i rodzą zdrowe dzieci. A jeśli byłyby jakiekolwiek przesłanki, że coś jest nie tak, że potrzeba dodatkowych badań, to by je zrobili. I kropka.
Szkoła rodzenia to były dwa około dwugodzinne spotkania prowadzone w języku angielskim. (W języku duńskim były trzy). Położna opowiadała o czasie przed, w trakcie i pierwszych chwilach po urodzeniu dziecka. Można było zadawać pytania. I tyle. Zajęcia z technik oddychania były dodatkowo płatne. Ale mi wystarczyło to, czego się dowiedziałam. Większość była mi znana, ale uzyskałam kilka cennych informacji na przykład na temat środków uśmierzających ból albo karmienia piersią. A propos tego ostatniego to zalecenie żywieniowe jest jedno: jedz wszystko co do tej pory! Jasne, że dieta powinna być zbilansowana i słodycze, niestety, nic dobrego (poza poprawą nastroju matki, co przecież też jest niezwykle ważne 😉 ) nie wnoszą. Ale jeśli jadłaś seler – jedz go dalej, cebula – nie ma problemu, kilo truskawek – no może to przesada, bo pewnie nie jadłaś truskawek na co dzień przez cały rok.
Podoba mi się naturalne podejście Duńczyków. Nie ma co szukać problemów tam, gdzie ich nie ma. Warto natomiast zaufać własnemu rozsądkowi i swojemu ciału. Jeśli masz ochotę na pomidory, to może akurat tego potrzebujesz, a jeśli na lody? Cóż, odrobina nie zaszkodzi 😀
Leave a Reply