Przyjeżdżasz mieszkać w Hiszpanii i zewsząd słyszysz, że potrzebujesz wyrobić numer NIE. Z czasem dowiadujesz się, że ten tajemniczy numer NIE to Número de Identidad de Extranjero czyli Numer Identyfikacyjny Obcokrajowca. A potem zaczynają się schody, bo każdy ma inną wersję co do tego, jak ów numer uzyskać. Ja dopiero co go otrzymałam, toteż dzielę się moim doświadczeniem. Zaznaczam, że jestem w Regionie Walencji. Hiszpania to ogromny kraj (4. w Europie pod względem powierzchni!) i procedury mogą być nieco odmienne w różnych rejonach. Można też starać się o NIE w hiszpańskiej ambasadzie, ale nam na przykład powiedziano, że powinniśmy numer wyrobić na miejscu. Jak to zrobiliśmy?
Cita previa.
Czyli randka z urzędem. (“Cita” to po hiszpańsku “spotkanie, randka”). Wizytę należy zarezerwować online na stronie https://sede.administracionespublicas.gob.es/icpplus/
Wybierasz prowincję i miasto. My sprawdzaliśmy wszystkie miejscowości po kolei i wybraliśmy tę, gdzie był najbliższy termin. Najbliższy oznaczał dwa miesiące. Dlatego proponuję ten krok uczynić jak najszybciej!
Można też codziennie wchodzić na stronę i sprawdzać czy nie zwolniły się jakieś miejsca w preferowanym przez nas mieście. Słyszałam, że to działa.
Można też zapłacić komuś za pomoc w formalnościach. Spotkałam się z cenami od 50 do 90 euro za osobę. Wtedy czas oczekiwania znacznie się skraca. Jak oni to robią? Tego nie wiem, ale wiem, że ja wolę chwilę poczekać, a pieniądze wydać na coś innego.
Dokumenty.
- Paszport + kopia strony ze zdjęciem. Niby powinien wystarczyć dowód osobisty, ale podobno nie zawsze tak jest, dlatego polecam jednak wyrobić sobie paszport.
- Jedno zdjęcie.
- Wypełniony formularz EX-15. Do pobrania w Internecie. Generalnie wpisuje się w nim swoje dane, adres w Hiszpanii i powód, dla którego potrzebuje się NIE. Radzono mi, aby wpisać “kupno domu”. Podobno dobrym powodem jest też “założenie konta bankowego”, ale my takowe już mieliśmy.
- Opłacona tasa (około 10 euro), druk można pobrać na przykład tu. (W mailu potwierdzającym naszą randkę z policją znajdował się link do tasa, ale nie działał. Znaleźliśmy go sami i poszliśmy do banku dokonać opłaty).

- Numer paszportu.
- Nazwiska i imię.
- Adres w Hiszpanii: typ ulicy, nazwa, numer, telefon, gmina, prowincja, kod pocztowy.



- Miejscowość.
- Data.
- Forma płatności: gotówka albo obciążenie rachunku.
- Kod z
obrazka .
Przygotowania.
Uzbrojeni w powyższe dokumenty niecierpliwie czekaliśmy na wyznaczoną datę. Z jednej strony miałam w sobie przekonanie, że wszystko pomyślnie załatwimy, no bo czemu nie? Z drugiej martwiłam się, bo słyszałam i czytałam przeróżne historie, bo jechaliśmy 100 km w jedną stronę, bo gdyby okazało się, że czegoś nam brakuje, że coś jest nie tak, to kolejne miesiące czekania, bo na instrukcji do EX-15 doczytałam się w przeddzień wizyty informacji, żeby przynieść oryginał i kopię formularza. Martwiłam się też, bo podobno nie zawsze numer dostaje się od ręki. A gdybyśmy musieli wracać po niego następnego dnia? Na wszelki wypadek zabrałam koc i śpiwór. Najwyżej prześpimy się w samochodzie…
Wcześnie rano wyruszyliśmy do Alcoi. Do miasta wjechaliśmy z ponad półgodzinnym zapasem. I teraz bardzo ważna uwaga! Wyjedź wcześniej! Duuużo wcześniej! GPS poprowadził nas pod budynek policji, ale nie było miejsc parkingowych dla interesantów. Zaczęliśmy krążyć po wąskich, często jednokierunkowych uliczkach, prowadzących to w górę, to w dół. Miasto niezwykle interesujące, trzeba przyznać, ale nam się spieszyło, a miejsca żadnego. ŻADNEGO! Przy kolejnym przejeździe przez centrum dostrzegłam po lewej stronie parking podziemny. Niestety nie mogliśmy zjechać, bo znajdowaliśmy się na prawym pasie. Następnie mieliśmy nakaz skrętu w prawo, następnie jednokierunkową uliczkę i kolejny nakaz skrętu i ostatecznie nie byliśmy w stanie wrócić w tamto miejsce, bo nie mieliśmy pojęcia, gdzie jesteśmy. Cudem jakimś odnalazłam parking na mapie i ustawiłam GPS. Samochód zaparkowany, do spotkania niespełna 10 minut.
Randka na policji .
Weszliśmy o czasie. Uprzejmy pan policjant zapytał o cel wizyty i wskazał miejsce dla czekających. Spotkaliśmy parę Polaków, którzy skorzystali z opcji zapłacenia komuś za pomoc i, niby w ten sposób powinno być mniej stresu, tymczasem ten ktoś nie pojawił się. Nie wiem jak się sprawa zakończyła, bowiem zostaliśmy wezwani do okienka.
Tam kolejny miły pan wziął na pierwszy ogień dokumenty Tomka. Nie byłam przekonana czy dobrze wszystko wypełniliśmy, ponadto nie wpisałam jeszcze daty i miejsca, ale urzędnik rzekł tylko “tranquilo” i przystawił pieczątki, wpisał dane do komputera i wydrukował kartkę z numerem NIE. Te czynności powtórzył dwa razy i już! Gotowe! Aż nie mogłam uwierzyć, że poszło tak łatwo. A najbardziej cieszyłam się, że nie będziemy musieli spać w samochodzie, bo rano w Alcoi było bardzo zimno.
Hurra!
Z numerami NIE w ręku i uśmiechami na twarzach wróciliśmy do czekającego na nas cierpliwie Kaprysa. Przypominam, że jechaliśmy 100 km. W związku z tym nie mogliśmy przepuścić okazji do zwiedzenia okolicy. Ale o tym innym razem.
Dzisiaj pierwszy raz trafilam na twoj blog.
Bardzo fajnie wszystko opisane I wytlumaczone ( numer NIE).
Teraz zapoznam sie z reszta bloga.
Mieszkam w UK I marze o Hiszpanii.
Pozdrawiam
Izabela
Dziękuję za dobre słowo i zapraszam. Jesteśmy w Hiszpanii od grudnia, długo i niedługo, zależy od punktu widzenia. Jakbyś miała jakieś pytania, pytaj. Spróbuję odpowiedzieć. ?
hej:) a co tam trzeba wybrac z tej listy na randkę 🙂 cita previa nie widze tam opcji numer NIE
Hej! Zaznacza się “POLICIA-ASIGNACION DE NIE”. Pozdrawiam!
Na samym koncu formularza platnosciowego, ktora miejscowosc nalezy wpisac?
Ma to raczej drugorzędne znaczenie. Z reguły na tego typu formularzach wpisuje się miejsce i datę, gdzie i kiedy forma została wypełniona. Myślę, że można śmiało wpisać miejscowość zamieszkania.
hej, a nie musieliscie przedstawiac umowy rezerwacyjnej na kupno domu?
Nie, nie musieliśmy.